Jak smakuje Malezja? Subiektywny przegląd malezyjskich dań
Jak smakuje Malezja? Od razu uprzedzam wszelkie wątpliwości – Malezja smakuje wyśmienicie. Różnorodność kulturowa, o której pisałam w poprzednim poście odzwierciedla się oczywiście w kuchni. Bogactwo smaków, przypraw i potraw zwala z nóg. Masz ochotę na hinduskie tikka masala? Nie ma problemu. Chińskie beef noodles (o tym oryginalnym jedzonym często w Chinach pisałam tutaj)? Oczywiście! A jeśli kręcą cię malajskie smaki, również znajdziesz je na każdym rogu. Jedno jest pewne – w Malezji trudno o kulinarną monotonię i bycie głodnym. Jedzenie jest wszędzie i dostępne o każdej porze dnia.
Najbardziej znanym kulinarnym zagłębiem jest Penang, ale wcale nie oznacza to, że w innych zakątkach kraju je się źle. Dla mnie osobiście kulinarnym odkryciem było mało popularne wśród zagranicznych turystów Ipoh. Co najbardziej smakowało nam w Malezji? Poniżej subiektywny ranking, czyli co warto spróbować.
Nasi Lemak
Ulubione danie śniadaniowe. Niewielkich rozmiarów pakunek zgrabnie zapakowany w bananowy liść. Co kryje się w środku? Aromatyzowany mlekiem kokosowym ryż (nasi), z dodatkami: kawałkiem ryby, jajkiem, czasem suszonymi krewetkami plus odrobina pikantnego i aromatycznego sosu.
Sambal
Będąc pry aromatycznym sosie, trzeba, ale to koniecznie trzeba wspomnieć o najpopularniejszym malezyjskim sosie, czyli sambal. Ze względu na niesamowitą prostotę wykonania i genialny efekt końcowy, zasługuje na szerszy opis. Niesamowicie prosty, zamienia najprostsze składniki w ucztę. Składa się z trzech składników: namoczonych w ciepłej wodzie czerwonych ostrych chilli i utartego w moździerzu czosnku z imbirem. Najpierw na oleju dusi się czosnek z imbirem, a w międzyczasie w malakserze miksuje się papryczki z wodą, w której się moczyły (należy otrzymać pastę). Kiedy czosnek z imbirem zacznie wydzielać intensywny aromat (nie może się spalić, tylko powoli podsmażać), dodajemy paprykową pastę. Odrobina soli i cukru (najlepiej trzcinowego albo palmowego) do smaku i sambal powinien dusić się kilka(naście) minut dopóki olej nie zacznie bulgotać i pływać po powierzchni. To ostatni moment, żeby dosmaczyć sambal solą lub cukrem. Do czego wykorzystać sambal? Do smażonego tofu, warzyw czy kurczaka. W szczelnym pojemniku można go trzymać kilka dni w lodówce.
Beef noodles
Również w Malezji znaleźliśmy nasze ulubione chińskie danie. Najlepsze jedliśmy w Ipoh. Esencjonalny bulion z domowej roboty makaronem i rozpływającą się w ustach wołowiną. Palce lizać!
Tandoori chicken
Hinduski klasyk jest pozycją obowiązkową w Georgetown. Może trochę nudnie, ale najlepszego jedliśmy w niesamowicie popularnej restauracji Kapitan przy Chulia Street. Marynowane kawałki kurczaka są krótko pieczone na ruszcie w rozgrzanym do czerwoności piecu tandoori. Serwowane z sosami i świeżo wypiekanym naanem (duża porcja). Uwaga! Mięso mocno brudzi dłonie na czerwono.
Roti
Rzecz absolutnie podstawowa w Malezji, popularna również w Tajlandii i nie tylko. W Indonezji na przykład roti to po prostu chleb. W Malezji natomiast roti to słynny bananowy naleśnik, mylnie nazywany naleśnikiem. Dlaczego? Bo naleśnikiem nie jest. W Malezji służy za podstawę różnych dań, serwowany jest również podobnie jak naan czy chapati. Zrobienie roti wydaje się bardzo proste. Często na ulicznych straganach można podejrzeć jak panie szybko rozciągają ciasto i rzucają nim o metalowy blat. Zastanawiałam się jak to jest możliwe, że niemalże przezroczyste ciasto nie rozrywa się. Okazuje się, że masa na roti robiona jest klasycznie – to po prostu zagnieciona mąka z letnią wodą. Po dokładnym wyrobieniu ciasto odpoczywa około godziny. I tutaj tkwi sekret. Niewielkie kulki ciasta układane są w płaskim naczyniu koło siebie i zalewane olejem. Ciasto stopniowo nasiąka tłuszczem i dzięki temu jest potem elastyczne i można je do woli rozciągać. Samo rozciąganie i rzucanie o blat wcale nie jest tak proste jak wygląda na pierwszy rzut oka. Jednak kiedy jest odpowiednio rozciągnięte, złożone w kopertę i usmażone na sporej ilości tłuszczu, nie ma sobie równych. Polane skondensowanym mlekiem albo wypełnione bananem jest pysznym i sycącym deserem.
Murtabak
Pozostając jeszcze przy roti, warto wspomnieć o pysznym murtabaku. To uliczna przegryzka, rodzaj słonego ciastka. Porządnie rozciągnięte roti wypełnia się warzywami lub mięsem z zieleniną i smaży. Dwa mutabaki mogą spokojnie posłużyć za smakowity i tani obiad. Pycha!
Satay
To inna uliczna przegryzka. Delikatne, marynowane mięso z kurczaka nadziane na drewniane szpikulce i szybko zgrillowane. Podawane z pysznym sosem z fistaszków. Warto zamówić od razu 10 sztuk, nie warto sobie zawracać głowy mniejszą ilością 😉 Nigdy nie udało nam się zrobić zdjęcia, bo sataye momentalnie znikały w przełyku.
Laksa
Mam dylemat, bo jak opisać narodowe danie Malezji, które w każdym regionie smakuje trochę (albo zupełnie) inaczej? Czasami laksę jada się na śniadanie (np. w Kuching) a czasami na obiad (Georgetown). Laksę można również zjeść w Tajlandii.
Zacznę od podstaw. Laksa to zupa. Pożywny, wolno gotujący się bulion serwowany jest z różnymi dodatkami. Naszą pierwszą laksę spróbowaliśmy w stanie Sarawak (malezyjska część Borneo). Dostaliśmy po miseczce bulionu i całą masę dodatków: drobno posiekane warzywa, tofu, cienkie ryżowe noodle, pikantną pastę, limonki. Każdy nakładał sobie to, na co miał ochotę.
Będąc w Georgetown zjedliśmy tradycyjną laksę z Penang, czyli penang asam laksa. To wersja rybna. Przygotowanie laksy składa się z kilku etapów. Najpierw gotuje się całą świeżą rybę (np. sardynki albo makrelę) z tamaryndowcem. Następnie oddziela się mięso od ości i skóry. To, co wydawałoby się resztkami do wyrzucenia (ości i skóra) uciera się dokładnie w moździerzu i gotuje ponownie. Po przecedzeniu otrzymuje się esencjonalny rybny wywar. Dodatek świeżo przygotowanej pasty (suszone chili, belachan, czyli krewetkowa pasta, świeża kurkuma, galangal, imbir, szalotki, czosnek i trawa cytrynowa) i ziół (mięta i kwiat imbiru – obłędny!!!) powoduje, że penang asam laksa jest wyjątkowa. Przygotowanie jej jest czaso- i pracochłonne, ale efekt wart jest zachodu. Zupę serwuje się z dodatkiem makaronu ryżowego, świeżo siekanych ziół i warzyw. Pycha!
Nasi Kandar
Faworyt jeśli trudno ci się zdecydować na jedno danie. Nasi kandar to nic innego jak bufet, obecny w niemalże każdym malezyjskim mieście. Mięsne pulpety, ryba w sosie, tofu w sosie sambal, duszone warzywa i wiele innych potraw przygotowywanych jest codziennie rano, a następnie wystawianych wprost na ulicy. Zamawiając dostaje się talerz ryżu, a następnie samodzielnie dobiera dodatki. Nasi kandar warto jest jeść nie za późno – mamy wtedy gwarancję, że jedzenie jest świeże i jeszcze ciepłe.
Wan Tan Mee
Wan Tan Mee to nic innego jak chińskie wontony. W Malezji wan tan mee serwowane jest w dwóch formach: pysznej, rozgrzewającej zupy i dania „suchego”, czyli bez wywaru. W obydwu przypadkach poza miękkimi i chrupiącymi wontonami, na talerzu zobaczysz też żółte noodle, soczystą wieprzowinę i chrupiącą zieleninę.
Char Koay Teow
Nasze pierwsze malezyjskie odkrycie, czyli „smażone płaskie noodle” to z pewnością danie mało dietetyczne, ale pyszne. Szybki i sycący stir fry. Makaron przesmażany jest z jajkiem, krewetami, kiełkami, dymką i (czasami) chińską kielbasą.
Hokkien Mee
Mój osobisty faworyt. Fantastyczny wywar na bazie krewetek i wieprzowiny z różnymi dodatkami: rybnymi pulpecikami, mięsem, kiełkami, zieleniną i przesmażoną na krucho dymką. Serwowany z dwoma rodzajami makaronu: żółtymi noodlami i ryżowym vermicelli. Absolutnie najlepszy zjadłam w niewielkiej chińskiej jadłodajni w Ipoh. Gdybym mogła się tam teraz teleportować tylko po to, żeby zjeść miseczkę hokkien mee, nie wahałabym się ani chwili.
Mee Goreng
Kolejny rodzaj makaronowego stir-fry, w dosłownym tłumaczeniu – „smażone noodle”. Sos pomidorowy, sojowy i chilli nadają unikalny charakter, a dodatki zależą od kucharza: warzywa, tofu, kiełki, kurczak, wieprzowina, rzadziej krewetki.
Ais Kacang
Innymi słowy, fasolowe lody to legendarny deser i pewnie nigdy nie zjesz dwóch takich samych Ais Kacang – każda gospodyni ma swój własny przepis. To bez dwóch zdań deser do podziału. Ogromny, sycący, pełen lodów, owoców, galaretki, czasami fasoli. Pyszny i powszechnie dostępny. Dodam, że tam, gdzie próbowałam Ais Kacang, a było to na nocnym targu w Ipoh, kolejka po deser była dłuższa niż po jakiekolwiek inne danie…
Oczywiście ta lista nie wyczerpuje bogactwa malezyjskich smaków. To tylko mały wycinek kulinarnych rozkoszy. Zatem, smacznego!
Bądźmy w kontakcie!
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
This Post Has 0 Comments