Stambuł praktycznie
Jak oswoić Stambuł? To ogromne miasto, które początkowo może przytłaczać. Mam nadzieję, że z garścią informacji praktycznych, które zamieszczam poniżej zachęcę Was do odwiedzenia tej fascynującej stolicy. Zatem, Stambuł praktycznie.
Orientacja
Najłatwiej podzielić Stambuł na dwie części – europejską po zachodniej stronie Bosforu i azjatycką po jego wschodniej stronie. Turyści najczęściej ograniczają się do części europejskiej, która skupia najważniejsze „atrakcje” i zabytki. Ale żeby nie było za łatwo, część europejska jest również przedzielona. Dzieli ją na pół Złoty Róg. Po jego południowej części znajduje się starówka z dzielnicą Sultanahmet, najważniejszymi meczetami, Wielkim Bazarem i Pałacem Topkapi. Ta część to turystyczne zagłębie. Po drugiej stronie Złotego Rogu znajduje się dzielnica Beyoglu, z najsłynniejszą stambulską alternatywną imprezownią, czyli placem Taksim.
Transport
Jedną z najlepszych rad, jakie otrzymaliśmy od naszych hostów było zakupienie IstanbulKart. Można ją kupić w automatach, które znajdują się przy każdej stacji metra, a także niektórych tramwajowych przystankach. Karta kosztuje 10 TL z czego na przejazdy możemy wykorzystać 4 TL, czyli rzeczywisty koszt karty to tylko 6 TL. Karta nie jest osobista, co oznacza, że we dwójkę korzystaliśmy z jednej karty doładowując ją w automatach. Różnica między pojedynczymi biletami a przejazdami z kartą jest znaczna – pojedynczy żeton kosztuje 4 liry, a przejazd kartą dwa razy mniej. System komunikacji miejskiej w Stambule jest świetny. Tworzą go tramwaje, metro, autobusy, promy, Marmaray (specjalny pociąg, który przejeżdża pod Morzem Marmara, łącząc część azjatycką z europejską) i Metrobus (autobus jeżdżący 24h po specjalnym pasie – również łączy część azjatycką i europejską). Ale uwaga! Transport w Stambule jest drogi. Nie ma bowiem biletów przesiadkowych. Każda zmiana metra czy autobusu to kolejny bilet. Normalnie kolejny przejazd jest tańszy, ale tak czy inaczej pieniądze lecą jak szalone. Można odzyskać część załadowanych pieniędzy w specjalnych automatach znajdujących się przy stacjach Metrobusa. Zawsze to jakieś pocieszenie. W metrze, tramwajach, promach i Marmaray można przewozić rowery, ale poza godzinami szczytu (7:00 – 9:00 i 16:00 – 19:00).
Gdzie spać?
Nie byliśmy pewni jak długo będziemy w Stambule dlatego bardzo zależało nam na znalezieniu gospodarzy, którzy gościliby nas u siebie w domu przynajmniej przez kilka dni. Nie było łatwo ich znaleźć ani przez Couchsurfing ani przez Warmshowers. Ostatecznie udało się i aż 5 nocy spędziliśmy u naszych przyjaciół, Erkala i Elif. Ceny hoteli i hostali w Stambule są wysokie, choć i tak w tej chwili są niższe niż chociażby rok temu. Wojna w Syrii odciska swoje piętno i tutaj. W Stambule warto znaleźć lokum w dobrej lokalizacji. Oszczędza się wtedy nie tylko czas, ale i pieniądze, bo transport, jak wspomniałam, jest naprawdę drogi. Co to znaczy dobra lokalizacja? Moim zdaniem warto szukać w okolicy Karakoy (wtedy mamy blisko Taksim i Eminonu, a i Sultanahmet i ukochany przez nas Balat są w zasięgu pieszej wycieczki lub kilku przystanków tramwaju. Podobnie sensowne wydaje się Eminonu, ale ceny mogą być wysokie. Warto spojrzeć na trasę tramwaju, który zaczyna swój bieg w Kabatas i ewentualnie poszukać lokum gdzieś dalej, ale w zasięgu tej linii. Można też rozważyć Kadikoy – ceny hoteli będą niższe, ale trzeba doliczyć transport no i czas. Marmaray dowiezie nas szybko do Eminonu, ale prom to 25 minut (średnio kursują co 30 minut).
Po 5 dniach spędzonych w Kadikoy i Balat, znaleźliśmy przyzwoitych rozmiarów studio (bo musieliśmy gdzieś zmieścić rowery) między Yenikapi, Sultanhametem i Eminonu. Okazało się, że znaleźliśmy lokalizację idealną. Bardzo blisko turystycznego Stambułu, a jednak ciut na uboczu. Prawie wszędzie można dojść na piechotę, a jak nie, to blisko jest tramwaj. Polecamy Airbnb, nasze stambulskie mieszkanko kosztowało 20 euro za dobę. Co ważne, miało dobrze wyposażoną kuchnię i mogliśmy samodzielnie przyrządzać posiłki, a to znacząco odciąża budżet. Niekwestionowanym plusem wynajmu studia jest złudzenie „własnych czterech kątów”.
Co i gdzie jeść?
Zdecydowanie z głodu trudno umrzeć w Stambule. Trochę trudniej nie naciąć się w turystycznych miejscach i nie wydać fortuny na jedzenie. Bo w Stambule jest drogo! Nasi tureccy przyjaciele wyraźnie nakazali nam w miarę możliwości unikać jedzenia w Sultanahmecie. Ale jeśli nie tam to gdzie? Z braku laku można przejść do Eminonu i w okolicach mostu Galata zjeść słynną kanapkę z makrelą (7 TL). Trochę dalej na końcu Egipskiego Bazaru przy uliczne Tahmis znajdują się stragany z oliwkami i serem (są tabliczki z cenami i co więcej, przed zakupem można spróbować). W okolicy jest też sporo jadłodajni z kebabami i pide (turecką pizzą), w której jadają lokalni sprzedawcy. Za dwie pide robione na naszych oczach (pycha!) zapłaciliśmy 20 TL – przyzwoicie jak na centrum Stambułu. Po drugiej stronie mostu Galata, idąc w stronę Placu Taksim, jest w czym wybierać, ale my byliśmy wierni restauracji, a raczej jadłodajni Helvetia, znajdującej się przy początkowej stacji zabytkowego tramwaju. W Helvetii przeważają warzywa. Z widocznego za szybą bufetu wybiera się maksymalnie 5 potraw. Koszt 2 obfitych porcji to 27 TL.
Generalna zasada jest taka sama jak w każdym turystycznym miejscu – wystarczy oddalić się chociaż o przecznicę od głównych atrakcji i popatrzeć gdzie jedzą miejscowi. Jest to szczególnie łatwe w godzinach obiadowych, kiedy tysiące mieszkańców Stambułu urywają się na chwilę z pracy, żeby wrzucić coś na ząb. Trzeba po prostu za nimi pójść. W taki sposób trafiliśmy na rewelacyjne durum z soczewicowym farszem na ostro (cig kofte). Cena – 3 TL za sztukę, a zapełnia na pół dnia! Bardzo polecamy durum – jest to wrap z cienkiego chleba lawasz z różnymi nadzieniami. Pyszne są cienkie durumy z siekaną wołowiną, dużą ilością natki i pomidorem, serwowane zawsze po dwa (tantuni). Jeśli zaś zdecydujemy się na kebaba czy to z baraniny, czy jego uboższą kurczakową wersję, kluczowe jest aby mięso było krojone w cienkie paski, a nie mielone. Różnica między durum a talerzem z kebabowym mięsem jest znaczna – najtańszy durum z kurczakiem to koszt 3 – 4 TL, a porcja na talerzu z ryżem i odrobiną frytek to minimum 15 TL. Koniecznie trzeba spróbować również tureckich serów – zarówno świeżych, najczęściej solankowych, jak i dojrzewających. Obowiązkowo w towarzystwie oliwek! Palce lizać! Tylko uważajcie, bo Turcy lubią słone jedzenie. Szczególnie sery i oliwki są dość mocno solone. A zapić trzeba ajranem, czyli delikatnie solonym rozcieńczonym wodą jogurtem, który pokochałam! Nie dość, że rewelacyjnie gasi pragnienie, to jeszcze łagodzi skutki zbyt dużej ilości pikantnej papryki! I uzupełnia elektrolity, co w naszym przypadku jest istotne. W wielu miejscach, również w turystycznym centrum, trafić można na nieźle zaopatrzone spore samoobsługowe sklepy spożywcze. Polecamy szczególnie sieć SOK – naszym zdaniem ma najlepsze ceny.
Turecki telefon komórkowy
Będziemy w Turcji jakiś czas, więc chcieliśmy zaopatrzyć się w turecką kartę sim. Nie jest to jednak tak proste jak w Polsce. Nie można po prostu pójść do sklepu i kupić karty pre-paid. Trzeba się zarejestrować, udostępniając dane z paszportu, słono przy tym płacąc. Koszt samej karty to 55 TL, a do tego trzeba doliczyć pakiet danych. Z 3 dostępnych na rynku operatorów (Avea, Turkcell i Vodafone), poza Stambułem najlepszy zasięg mają podobno Vodafone i Turkcell. Ceny są bardzo zbliżone – pakiet darmowych minut i 2 GB Internetu to koszt 30 – 40 TL. Droga impreza, ale konieczna, jeśli tak jak my planujecie spędzić w Turcji więcej czasu. Nie wszędzie bowiem jest wi-fi, a i zadzwonić czasem trzeba. W wielu miejscach wymagana jest rejestracja w sieci, a często konieczny jest turecki numer. Za niezależność internetową trzeba jednak zapłacić – w naszym przypadku było to aż 90 TL.
Mam nadzieję, że pomogłam. Piszcie w komentarzach jeśli macie pytania.
Spodobał Ci się ten post? Puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij. Możesz nas również śledzić na instagramie.
A może chcesz się zapisać do naszego newslettera? Co miesiąc w Twojej skrzynce nowości, rady i aktualności blogowe.
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
This Post Has 0 Comments