Ałmaty, co robić w dawnej stolicy Kazachstanu?
Ałmaty – nasz pierwszy kontakt z upragnioną Azją Środkową. Miasto europejskie i przyjemne, dobry punkt startowy i baza do oswojenia nowej rzeczywistości. Nowej, a jednak dziwnie znanej. Być może dla tych z was, którzy przylatują do Kazachstanu z Polski, widok żółtego sera, kapusty kiszonej czy kefiru nie robi wielkiego wrażenia. Dla mnie jednak półki sklepowe z dobrze znanymi produktami stały się synonimem swojskości i bliskości domu.
Ałmaty to nadal najważniejsze miasto Kazachstanu, choć utraciło status stolicy na rzecz Astany. To miasto, które jest pełne życia. Spokojnie można spędzić tutaj dwa – trzy dni po prostu włócząc się po mieście. Monumentalna radziecka architektura, zielone parki, zachęcające do odpoczynku z książką w ręku ławeczki, przyjemne kawiarnie i puby, dobrze zaopatrzone sklepy. A do tego naprawdę sporo atrakcji zaraz za miastem. Mieszanka idealna na pierwszy kontakt z Azją Środkową.
Ałmaty, największe atrakcje
Naszą przygodę z miastem rozpoczęliśmy od obchodu po największych atrakcjach: Park Panfilowa wraz z przylegającym kolorowym Soborem Wniebowstąpienia Pańskiego (znanym również jako katedra Zenkova), Plac Republiki, deptak Żybek Żoly. Skończyliśmy na piwie w swojsko wyglądającym barze o nazwie „Sztab”. Niedrogie piwo i przekąski pod wódkę typu korniszony czy wiórki wędzonego sera sprawiły, że w Sztabie spędziliśmy więcej czasu niż mieliśmy w planach i skończyliśmy dziwnie weseli 😉
Następnego dnia postawiliśmy na wzgórze Kok Tebe. Weekendowy faworyt mieszkańców Ałmaty. Widoki są niesamowite jeśli uda wam się przymknąć oko w odpowiednim momencie na masę odpustowych atrakcji dla dzieci i dorosłych, które szpecą wzgórze. Warto zatrzymać się przy pomniku Beatlesów, którzy wyglądają odrobinę jak kosmici z mocno wydłużonymi twarzami. W okolicy warto zerknąć również na typowo sowiecki hotel Kazachstan i okolice Placu Dostyka. W drodze powrotnej możecie wskoczyć w autobus i podjechać na Zielony Bazar. Nie dajcie się zwieść – poza stoiskami pod turystów (pięknie powykładane suszone owoce), jest również cześć podziemna z warzywami, owocami, etc.
Atrakcje poza miastem
I w zasadzie tutaj można by zakończyć pobyt w Ałmaty. Jednak jeśli dysponujecie dodatkowym dniem, warto wybrać się w góry. Wystarczy wsiąść w miejski autobus nr 12, żeby po chwili znaleźć się w innym świecie. Bo Ałmaty mają tą niekwestionowaną zaletę, że wysokie góry znajdują się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Marzy ci się nieszczególnie męcząca wycieczka z pięknymi widokami? Wysiądź na przystanku „Dom wczasowy Proswieszeniec” i kieruj się w kierunku Kok Zhailau – zielonych pastwisk otoczonych ośnieżonymi szczytami. To idealna wycieczka jednodniowa, z której można zrobić ambitniejszy trekking, dodając dodatkowy dzień lub dwa marszu. Darmowe foldery z opisami tras i mapkami znajdziecie w biurach informacji turystycznej w Ałmaty. Jeśli natomiast chcesz po prostu popatrzeć na góry, dojedź do Medeu albo do Szymbulaka i łykaj świeże górskie powietrze do woli! Inna opcja to półdniowa wycieczka do Wielkiego Jeziora Ałmackiego. Tutaj opcje dojazdu są dwie: dość droga taksówka w obie strony albo miejski autobus łączony z autostopem. Przyznam, że tym razem nie dojechaliśmy do jeziora, bo za każdym razem kiedy się zbieraliśmy psuła się pogoda i zaczynał padać deszcz, co wyżej oznaczało śnieg i kiepską widoczność. Mamy nadzieję wkrótce nadrobić to niedociągnięcie 😉
Informacje praktyczne
- Ałmaty są dużym miastem z dobrym systemem transportu publicznego. W orientacji i trasach linii autobusowych pomoże darmowa aplikacja 2GIS. Jak dla nas niezastąpiona w kazachskich i kirgiskich miastach.
- Warto zakupić miejską kartę Onai. Kosztuje 500 tenge. Można ją doładować w wielu terminalach w mieście. Opłaca się nią płacić za przejazdy komunikacją miejską. Bilet kupiony u kierowcy kosztuje dwa razy więcej.
- Gondola w obie strony na Kok Tobe to wydatek rzędu 2000 tenge.
- Spaliśmy u gospodarzy z Couchsurfingu oraz w Soul Hostel. Może nie najlepsza lokalizacja (ciut daleko od centrum), ale poza sezonem było cicho i spokojnie. Dwójka z łazienką na korytarzu kosztowała 5950 tenge.
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
This Post Has 0 Comments