Sidemen – z wizytą na balijskiej wsi
Kiedy wyjeżdżamy rano z Pererenan (klik tutaj), nie mamy pojęcia, że za kilka godzin trafimy do Sidemen (Bali), miejsca, które skradnie nasze serca. I absolutnie nic nie zapowiada takiego obrotu spraw. Wręcz przeciwnie. Rano budzi mnie lekkie ćmienie głowy. Ilość wypitego poprzedniej nocy wina robi swoje, ale trudno się pohamować kiedy ma się tak świetne towarzystwo. Z Anią możemy rozmawiać godzinami i o wszystkim, szkoda tylko, że rzadko pamięta się o konsekwencjach ;D Ostatnie na co mam ochotę to podróż na skuterze w palącym słońcu i wszechobecnych korkach. Nie ma jednak lekko, pakujemy kilka rzeczy do plecaka i ruszamy.
Sidemen, Bali
Droga początkowo wznosi się łagodnie, mijamy mało urokliwe miasteczka i wspinamy się dalej. Robi się nieco chłodniej i bardzo zielono. Ze wszystkich stron otacza nas bujna dżungla, a między drzewami prześwitują pola ryżowe. Szkoda tylko, że razem z nami wspinają się też niemiłosiernie kopcące ciężarówki.
Kiedy wjeżdżamy do Sidemen na naszych twarzach widać tylko rozczarowanie. Przed nami zwykłe indonezyjskie miasteczko ciągnące się wzdłuż trasy przelotowej z północy na południe Bali. Kilka sklepów i straganów, warsztat, fryzjer i proste warungi. Gdzieś w końcu muszą być te widoki, o których opowiadała nam Ania! Na wysokości lokalnego targowiska odbijamy w bok i zaczynamy szukać noclegu. Telefon kieruje nas do małych kwater, które po pierwsze znajdują się w środku wsi (jest głośno), po drugie są drogie, a po trzecie klaustrofobiczne. Nie zrażamy się i jedziemy dalej. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikają zabudowania. Wyjeżdżamy na wąską ulicę, która biegnie tuż nad zielonymi polami. Wiemy, że nie chcemy spać nigdzie indziej! Trafiliśmy do właściwej części Sidemen!
Nocleg w Sidemen
Znalezienie noclegu nie jest jednak łatwe. Ceny w Sidemen są wyższe, szczególnie po tej stronie doliny. To tutaj znajduje się turystyczne centrum – bardzo przyjemne, trzeba przyznać. Zamiast szkaradnych domów, ładnie wkomponowane w krajobraz bungalowy (przynajmniej przeważająca większość). Przykryte strzechą, zbudowane najczęściej z drewna, zadziwiająco chłodne w środku – wszystkie naprawdę ładne i czyste. Cena – od 300 000 rupii za dwójkę ze śniadaniem (ok. 75 zł, za drogo jak na nasz budżet). Cenę rekompensują jednak widoki! Zielono jak okiem sięgnąć, a w oddali dumnie pręży się majestatyczny Agung. W zachodzącym słońcu wygląda oszałamiająco. Siedzimy, nic nie mówiąc i sycimy się widokami. Mimo wszystko jednak budżetu trzeba się trzymać, rozglądam się zatem dookoła i zerkam na mapę w telefonie. Nagle po drugiej stronie wzgórza dostrzegam budynek, który wygląda jak mały hotelik. Potwierdzam swoje podejrzenia na mapie. Zaledwie 3 pokoje, standard idealny, cena znacznie lepsza (230 000 rupii przy rezerwacji bezpośrednio u właściciela – namiary zamieszczam na dole posta) i zwalające z nóg widoki. Nie wahamy się ani chwili.
Bukit Luah Sidemen staje się naszym domem na blisko tydzień. Właściciel daje nam do dyspozycji pokój na górze – ten z najlepszym widokiem. Mamy nasz duży prywatny taras, czyściutki pokój z łazienką i śniadaniem, które jemy codziennie rano podziwiając Agunga. Czego chcieć więcej?
Co robić w Sidemen?
Codziennie rano wstajemy na wschód słońca. To wtedy najlepiej widać Agunga. Wyłania się powoli i czujemy się jak w kinie, obserwując raz za razem ten sam fascynujący spektakl. Ten sam, a jednak inny. Czasami Agung przykryty jest lekko chmurami, czasami prawie go nie widać, a innego dnia ukazuje nam się w całej okazałości. W ciągu dnia eksplorujemy okolicę. Nie potrzeba przewodnika, żeby spacerować po malowniczych polach rozciągających się w Sidemen. Wystarczy iść dobrze wyznaczonymi ścieżkami, po których poruszają się mieszkańcy.
Sycimy się zielenią, spokojem i ciszą. Godzinami przesiadujemy na tarasie podglądając życie mieszkańców – wieczorne kąpiele w rzeczce, karmienie krów, doglądanie upraw. Niewiele więcej potrzeba nam do szczęścia. Jest nam tak błogo i dobrze, że z dwóch dni robią się cztery, a z czterech sześć. Jeśli chcesz zobaczyć balijską wieś, koniecznie przyjedź do Sidemen. Wystarczy jeden dzień (koniecznie z noclegiem w Bukit Luah), żeby spojrzeć na Bali zupełnie inaczej. I tutaj może być błogo, cicho i spokojnie. W Sidemen życie płynie powoli i swoim rytmem. Warto zatrzymać się na chwilę, żeby to dostrzec.
- Gorąco polecamy nocleg w Bukit Luah Sidemen. Rezerwacja możliwa na booking.com lub bezpośrednio przez whatsapp (+6285237721290). Taniej przy bezpośredniej rezerwacji.
- Jeśli macie pecha i Bukit Luah jest zarezerwowany, polecamy guesthouse Maha Neka. Miejsce prowadzone jest przez szalenie sympatyczną rodzinę. Poza dwoma bardzo przyjemnymi bungalowami (zniżka jeśli zostaniecie na dwie noce lub dłużej), na miejscu znajduje się mała restauracja (trzy stoliki) – jedzenie jest doskonałe! Szczególnie warto spróbować żeberek i tuńczyka na parze w liściach bananowca. Pyszności!
- Obserwuj nas na Facebooku: Kasia & Víctor przez świat
- Zajrzyj na naszego Instagrama. Na stories możesz zobaczyć gdzie jesteśmy i co porabiamy.
- Zapisz się do naszego newslettera. Raz w miesiącu otrzymasz od nas maila z radami i aktualnościami blogowymi.
Jeśli lubisz to, co robimy i spodobał ci się ten post, puść go dalej w świat – naciśnij kolorowy przycisk poniżej i udostępnij (będziemy ogromnie wdzięczni). Wesprzyj nas komentarzem, lajkiem. To wiele dla nas znaczy. Dziękujemy!
Kasia
Ostatnie wpisy Kasia (zobacz wszystkie)
- Islandia. Rozczarowanie i porażka - 30/11/2020
- Tu i teraz (14) Polska 2020: powrót do „normalności” (?!) - 15/11/2020
- Islandzkie wodospady (1) Fitjarfoss, Hraunfossar i Barnafoss - 14/07/2020
This Post Has 0 Comments